Ufff w końcu udało mi się zebrać w sobie i wygospodarować trochę wolnego czasu by skrobnąć notkę;)
Od pewnego czasu mam duży problem ze zorganizowaniem sobie dnia. Przez to nie wyrabiam się z połową rzeczy, które sobie planuje i mam przez to wyrzuty sumienia:(
Zastanawiam się jak zrobić, by mieć więcej czasu? Wiem, że zegara nie cofnę, ale kurcze, większość osób pracuje po 8h dziennie, mają dzieci, hobby i jakoś ten czas znajdują a ja co?
Yhh rozważania fizjologiczne czas zacząć;) Może ktoś mi podpowie jak lepiej organizować swój czas?
Ale wracając do głównego wątku- rosół. Napisałam prawie tradycyjny, bo mój rosół jest "odchudzony" o pora i cebulę, których po prostu nie trawię w zupie.. Odkąd pamiętam mam wstręt do tego zielonego długiego paskudztwa, które rozmiękłe pływało mi w zupie(ale o dziwo- surowego pora bardzo lubię).
Jest to jednak rosół o tyle tradycyjny, że zrobiony na kurczaku(a raczej jego częściach)i bez użycia kostek rosołowych. Zrobiłam w dużym garnku planując część bulionu rosołowego zamrozić.. niestety nie zdążyłam bo cały rosół wyszedł nie wiedząc kiedy:)
Składniki:
- 3-4 podudzia z kurczaka (pałki)- można również zrobić z całego kurczaka/kury
- 3 marchewki
- 1-2 pietruszki (korzeń i natka)
- 1 seler
- Makaron (ilość wg upodobań)
Przyprawy:
- 5 kuleczek ziela angielskiego „jamajskie” (ja takie dałam)
- 2 liście laurowe Kotanyi
- Sól
- Pieprz
Przygotowanie:
Podudzia myjemy, wrzucamy do dużego garnka (mój ma 7l), zalewamy zimną wodą, dodajemy ziele angielskie, liść laurowy i gotujemy na małym ogniu ok. 30 minut. Co jakiś czas zaglądamy i usuwamy(np. łyżką) szumowiny z powierzchni rosołu.
Warzywa obieramy, myjemy i kroimy. Marchewkę, pietruszkę w plastry, selera w cienkie paseczki.
Natkę pietruszki myjemy i siekamy.
Wrzucamy wszystko do rosołu i gotujemy jeszcze ok. 20-25 minut na małym ogniu.
Przyprawiamy do smaku.
W osobnym garnku gotujemy wodę na makaron z małą ilością soli, kiedy zacznie wrzeć wrzucamy makaron i gotujemy ok. 4 minut.
I gotowe :) Jest to wersja bez cebuli i bez pora, bo ich po prostu nie lubię ale oczywiście można zrobić z tymi dodatkowymi składnikami.
Uwielbiam rosół... i chyba każdy z nas ma na niego jakiś swój sposób. I chyba dobrze. Twój wygląda smacznie - uwielbiam jak jest dużo marchewki. Kostek do rosołu nie dodaję nigdy, ale z pora nie rezygnuję - związuję go nitką razem z liśćmi selera, pietruszki i wtedy nic nie pływa, a smaczku dodaje. Cebuli, podobnie jak Ty w rosole nie lubię. Za to dodaję liście kapusty. No i nie dodaję ziela i liścia laurowego. Za to wrzucam sporo pieprzu w ziarnach. Moja mama i babcia dodawały jeszcze wołowinę i gałązkę lubczyku, ale to już nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńtak jak mówisz Joasiu- każdy ma swój sposób, swój smak, jakieś domowe wspomnienia i westchnienia o rosole;) w moim domu dominował rosół z kury ze wszystkimi dodatkami, a więc i por i cebula i te wszystkie ziela, lubczyki.. i powiem Ci, że nigdy mi on nie smakował, jadłam go z musu. Dopiero mieszkając daleko od domu metodą prób i błędów znalazłam swój smak rosołu:)
OdpowiedzUsuńo rany, cudne to zdjęcie! aż mi się rosołu z kluseczkami zachciało!!!
OdpowiedzUsuńCo do zorganizowania sobie czasu - ponoć wystarczy dodać sobie jedno zajęcie, lub więcej i nagle lepiej człowiek potrafi się zorganizować. Na mnie to działa - im więcej mam zajęć, tym lepiej potrafię je ogarnąć.
Pozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
mnemonique- dziękuję;) choć ze zdjęcia to jestem tak średnio zadowolona, ale nie zawsze wychodzą mi takie jakie chcę:)
OdpowiedzUsuńCo do organizowania czasu- u mnie to nie działa; dołożyłam sobie obowiązków i dalej nic mam tylko więcej zaległości;/